wtorek, 26 maja 2015

Fotografia kolekcjonerska.

Wszyscy jesteśmy fotografami. Wszyscy mamy w kieszeniach telefony - każdy ma aparat fotograficzny o parametrach, które 10 lat temu w pełni zadowoliłyby zawodowca.


Gest wyciągniętych dłoni z smartfonem stał się ikoną współczesnych czasów. Każdego dnia 2 miliardy ludzi robi minimum 5 miliardów zdjęć. Obraz jest wszystkim.
Zapytam: kiedy mieliście w ręku PRAWDZIWE zdjęcie? Odbitkę? Papier?
Dawno, prawda? Wypad z Przyjaciółmi, rowery w sobotę, wakacje - wszyscy w kółko strzelają zdjęcie. Wrzucają na blogi, fejsy, do maili. Oglądają na coraz większych i fajniejszych ekranach swoich smartfonów, komputerów, iPadów...
Ale na papierze? Bez przesady.. kto ma na to czas?
Może od czasu do czasu warto nieco zwolnić?
Może warto czasem dobre zdjęcie wydrukować? Może po wakacjach zamiast 5000 zdjęć z Krety można pokazać znajomym album? Z setką zdjęć, ale starannie wybranych?

Jest grupa ludzi, wcale nie taka mała, dla których fotografia to dziedzina Sztuki. Oczywiście nikt nie zachęca do odwrotu od technologii cyfrowych.
Piękne stare aparaty do dziś wielu z nas bardzo się podobają





 ale 99,999999 % wszystkich zdjęć, jest i będzie wykonywane cyfrowa. Natomiast z każdego zdjęcia, także cyfrowego - można zrobić odbitkę. Na papierze.
Odbitka sygnowana, limitowana - może być przedmiotem kolekcjonerskiego obrotu.
Musi mieć ograniczony nakład. Do dziesięciu, piętnastu egzemplarzy. Musi być podpisana przez Autora. Opatrzona datą. Spełnić cały szereg szczegółowych uwarunkowań o których przeczytacie pod tym linkiem
Taka kolekcjonerska odbitka staje się dziełem sztuki, spełniającym podstawowy warunek - wyjątkowości. Za to ludzie są gotowi płacić.
Na jedno chciałbym zwrócić szczególną uwagę. W Polsce rynek fotografii  artystycznej jest w powijakach.Oczywiście jeśli mówimy o rynku. O inwestycjach. O osiąganych cenach. W ciągu roku mamy w Polsce setki festiwali fotograficznych, tysiące wystaw, dziesiątki tysięcy konkursów. Wiele z nich ma rosnącą, poważną rangę.  Ale ciągle bardzo mało ludzi KUPUJE kolekcjonerskie fotografie. Jeszcze mniej ma świadomość, że taki zakup może być inwestycją.Tymczasem u naszych zachodnich sąsiadów, nie mówiąc o krajach za oceanem, fotografie uznanych fotografów kosztują tysiące euro. Dziesiątki tysięcy w przypadku artystów modnych, czy tych którym udało się osiągnąć sukces. W wielu domach na ścianach wiszą limitowane odbitki. Mają bardzo często wartość kilkunastokrotnie większą niż w dniu zakupu...
Oczywiście, kupując - trzeba mieć oko.Wiedzę. Szczęście.

Ale warto o tym pamiętać,
i rzucić okiem na kolekcjonerską odbitkę...

Artur Leszczyński


środa, 20 maja 2015

Eskalopki Matejki, pierogi Łempickiej i galaretka Salvadora Dali

Najprzeróżniejszych Targów Sztuki namnożyło się w ostatniej dekadzie.... także i u nas.
Jedne są ciekawsze, inne mniej - ale londyńskie Art15 należą do światowej ligi.
London.s Global Art Fair 21-23 mai, Olimpia.



Kolosalna impreza, poprzednie edycje były sukcesem - zwłaszcza dla artystów pozaeuropejskich... Londyn - czego by nie mówić - jest ciągle najzamożniejszym europejskim miastem, stolicą nie tylko finansów, ale i sztuki... Sukces w Londynie to przepustka do kariery w Nowym Jorku czy Tokio... Aż dziw, że ŻADNA polska galeria nie będzie w Londynie obecna...


Szkoda.
Program - choć krótki - jest intensywny.
Warto rzucić okiem

W tym roku sporą częścią Targów  jest Food4art. Organizatorzy zaprosili czołowe londyńskie restauracje, znanych blogerów, krytyków żywieniowych, wydawców książek gastronomicznych i specjalistycznych pism, fotografów i grafików - całą branżę slowfoodową - do zabawy i uczestnictwa. Dyskusji - czy kuchnia też może być sztuką, jeśli tak to kiedy...



Moim zdaniem - to nie tyle nawet strzał w dziesiątkę, ile trafne odczytanie rynkowych tendencji. Setki milionów ludzi coraz bardziej interesują się tym co jedzą. Coraz więcej traktuje gotowanie jako przygodę. Jakość żywności, podróże kulinarne, popularność kuchennych celebrytów - to nie chwilowa moda... To początek przewartościowań na rynku. Również na rynku sztuki...


Życząc smacznego
Proponuję na ścianę taką fotografię...

środa, 13 maja 2015

W Krakowie nad kawą o najpiękniejszym budynku Europy

Wiosna coś kapryśna w tym roku. Niby bywa ciepło i słonecznie, ale co rusz deszcz i wieje jak - nie przymierzając - w okolicach Kielc...
Nie będę oryginalny, jeśli stwierdzę, że w Krakowie, a już na pewno na Starym Mieście - wspaniale czuję się zawsze - nawet jak pada śnieg...






Kawa jest pyszna w wielu miejscach ale na Placu Sczepańskim.... No właśnie - w Bistro Charlotte..
Że co? Że nie o kawę ale ciepłe crossanty i słoiki z konfiturami mi chodzi?


Tak czy siak - w Szczecinie - mimo wielu świetnych kawiarni - aż takich pyszności nie mamy...
Ale za to mamy najpiękniejszy budynek Europy.
Naprawdę!
Nowo powstała szczecińska filharmonia - a dokładnie hiszpańskie biuro architektoniczne z Barcelony, które zaprojektowało budynek - zdobyło Nagrodę Miesa van Der Rohe!!!

Tu krótki film na You Tube - warto!

Budynek jest spektakularny. Z zewnątrz jego urodę widać zwłaszcza w czasie mgły i deszczu - wyrasta jak duch kształtem przypominając nieistniejący kwartał budynków... Wewnątrz - oszczędny w formie i modernistyczny - jest dzieckiem Bauhasu.







Nie tylko sala główna, cała w złocie i z najlepszą w kraju akustyką, ale przede wszystkim spiralna klatka schodowa, biało szare płaszczyzny ścian, przestrzeń i czysta forma zaskakują i zachwycają...





Na samej górze - sala wystawowa - wcześniej z plakatami Rafała Olbińskiego, dziś - obrazami Leszka Żebrowskiego...




poniedziałek, 4 maja 2015

Nad Bałtykiem trochę wiało, a na Capri?

Wbrew przewidywaniom - długi weekend był słoneczny, choć trochę wietrzny. Serce rośnie, kiedy widać jak wielu Rodaków biega, jeździ na rowerach, spaceruje z kijami. I próbuje obcować ze Sztuką... co jest mocno utrudnione, ponieważ prawie wszystko co nie jest smażalnią ryb czy kawiarnią - jest w "wczasowych" miejscowościach pozamykane..
A na Capri?


Anacapri - bardzo sympatyczna kawiarnia w Uckermunde nad Zalewem Szczecińskim, kilkanaście kilometrów od polskiej granicy - serwuje cappucino prawie jak na Capri :-)
Wkroujście czyli Uckermunde - malowniczo położone nieduże miasteczko z czasów świetności Hansy, mało znane nawet odległym o wycieczkę rowerową Szczecinianom - ma zaskakująco dużo galerii malarskich, sklepów z ciekawym rękodziełem czy nawet eleganckich kawiarni...
I ma prawdziwy klimat śródziemnomorski...



piątek, 1 maja 2015

Statki na fortepianie.

Majowy weekend nieco deszczowy. W mieście mnóstwo atrakcji. Festyny dla dzieci, jarmarki zdrowej żywności, dzień otwarty w muzeum, warsztaty ceramiki... I czynne wszystkie ogródki. Może jeszcze w nich pustawo, ale tylko dlatego, że jest troszkę zbyt zimno... Tak czy siak - pospacerować warto.



Papierowe stateczki na fortepianie w jednej z sal Starej Rzeźni....

A w westybulu zaskakująca rzeźba. Kobieta? Na pewno tak, ale dziwnie falliczna...



No a potem jak zawsze... Czyli lody o smaku gorgonzoli z orzechami :-)

Udanego weekendu!